Sadownicy z niecierpliwością czekają na decyzję dotyczącą wycofania owoców z rynku. O to czy wciąż są szanse na uruchomienie tego mechanizmu portal sadyogrody.pl zapytał Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP.
Wsparcie w związku z rosnącymi kosztami produkcji
Wciąż nie ma decyzji odnośnie wycofania jabłek z rynku. Jeszcze kilka tygodni temu wydawałoby się, że zatwierdzenie tego pomysłu jest formalnością.
- W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska opublikowała materiał o formach pomocy dla unijnego sektora żywnościowego w związku z konfliktem rosyjsko -ukraińskim. Uznano, że największe straty są spowodowane wzrostem kosztów energii, w tym szczególnie gazu, ale także węgla, ropy naftowej, czego z kolei konsekwencją jest wzrost cen nawozów i paliw. Pomoc w tym zakresie uznano za priorytetową - mówi Mirosław Maliszewski.
Dodaje, że niestety w komunikacie nie ma nic o mechanizmie wycofywania owoców, jako rekompensacie strat związanych z niemożliwością ich eksportu na terytorium Białorusi i Rosji, wskutek wzajemnych sankcji. - Oznacza to, że niby nie zrezygnowano z tej formy pomocy, ale też nie powiedziano, że będzie on miał miejsce. Należy to niestety odebrać jako kolejne przedłużenie w czasie decyzji o jego uruchomieniu. Będziemy więc dalej przedstawiać argumenty uzasadniające potrzebę jego wprowadzenia - tłumaczy.
Pomoc poszkodowanym sadownikom
- Pozytywną informacją w komunikacie KE jest danie Polsce i innym krajom możliwości uruchomienia własnych form pomocy dla poszkodowanych w wyniku konfliktu sektorów. Takim jest bez wątpienia polski sektor owocowy, a w tym momencie szczególnie rynek jabłek. Tak więc Polska ma prawo zastosować własny pomysł na pomoc poszkodowanym sadownikom i jest duże prawdopodobieństwo jego zaakceptowania przez UE - dodaje Maliszewski.
Przetwarzanie jabłek z dopłatą
Prezes Związku Sadowników RP przyznał, że w celu wypracowania formy pomocy polskiemu sadownictwu w tym bardzo trudnym momencie spotkał się z wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem. - Pojawił się pomysł, aby wykorzystując bardzo dobrą sytuację na rynku koncentratu jabłkowego, dużą część jabłek zgromadzonych w chłodniach skierować nie na tzw. banki żywności i przez nie do ludności ubogiej, ale "zdjąć" je z rynku przerabiając na sok. Sadownicy zaś na podstawie faktury otrzymywaliby dopłatę rekompensującą im straty wynikające z długiego przechowywania i niemożności eksportu na Wschód - tłumaczy.
Taki kształt interwencji mniej zaburzy rynek jabłek deserowych w kraju niż przekazywanie na cele charytatywne, a ma szansę zniwelować choć w części kryzys w postaci relatywnie dużych zapasów jabłek w chłodniach. - Mam nadzieję, że w najbliższym tygodniu uda się wypracować w miarę korzystny kształt tego systemu rekompensującego choć w części straty związane z rosyjsko- białoruskim konfliktem i przedstawić jego założenia - komentuje Maliszewski.
Wycofanie jabłek z rynku
Rozmówca przyznaje, że kwestią otwartą pozostaje nadal unijny mechanizm wycofywania ze skierowaniem owoców poprzez organizacje charytatywne dla ludności ubogiej, w tym na Ukrainę i dla uchodźców w krajach członkowskich w tym w Polsce. - Boję się jednak, że wskutek kryzysu także w innych sektorach problemy producentów owoców zginęły w tłumie oczekujących na wsparcie i nasza siła lobbingowa zmniejszyła się. Coś, co jeszcze kilka tygodniu wydawało się niemal pewne zostało odłożone wobec żądań innych branż- producentów zbóż, mięsa, mleka, rzepaku, buraków itp. - podsumowuje przedstawiciel sadowników.
Aneta Gwara-Tarczyńska
sadyogrody.pl