Sytuacja na rynku jabłek jest w tym roku wyjątkowo trudna. Brak rynków zbytu i kiepski popyt powodują, że handel stoi. Portal SadyOgrody zapytał Mirosława Maliszewskiego, prezesa Związku Sadowników RP o jakie wsparcie dla sadowników postulują.
To bardzo trudny sezon, bo główne rynki dla jabłek deserowych są dla nas zamknięte lub niedostępne. Dotyczy to choćby Rosji, Białorusi i Egiptu. Możemy co prawda wysyłać do krajów Europy Zachodniej, ale tamtejsi sadownicy mają podobne do nas problemy. Niemal wszędzie ceny jabłek spadły i nie ma jak wejść na ich sklepy.
- Konieczne jest interwencja i o nią zabiegamy. Z tym, że zdecydowanie gorsza sytuacja rynkowa jest w przypadku owoców deserowych, a zdecydowanie większe zapotrzebowanie na koncentrat. Stąd pomoc powinna nie być skierowana do przemysłu, lecz do deseru. Już w chwili obecnej jesteśmy pod tym względem aktywni na forum unijnych organizacji rolniczych. Zgłaszamy postulat mechanizmu wycofywania w formie innej niż ta z wiosny tego roku. Owoce powinniśmy skierować na rynek krajów, które odczuwają negatywne skutki konfliktu, np. do Ukrainy, a może nawet do Egiptu, który ma problemy z powodu drogich zbóż. Kraj ten zachowuje rezerwy na strategiczny produkt, jakim są właśnie zboża i dlatego różnymi metodami ogranicza zakup jabłek. My na tym cierpimy nie mogąc nic wysłać - mówi Mirosław Maliszewski.
Dodaje, że taki pomysł Związek Sadowników zaproponował niedawno podczas spotkania z Ministrem Rolnictwa, Wicepremierem Henrykiem Kowalczykiem. - Mam głęboką nadzieję, że weźmie pod uwagę nasze sugestie. Polska powinna jak najszybciej wystąpić do Komisji Europejskiej o zgodę na tego typu mechanizm interwencji. Sadownicy powinni otrzymać dopłaty do kosztów przygotowania, zapakowania i dostarczenia jabłek na rynki niektórych krajów. Bez tego będzie bardzo trudno racjonalnie zagospodarować nadwyżkę owoców, która powinna trafić na eksport w normalny sposób, a z powodu konfliktu nie może - przyznaje rozmówca.
- Mówiąc krótko, domagamy się wycofywania w wersji bardziej przypominającej tę sprzed kilku lat, niż tę z wiosny bieżącego roku - dodaje.
Drugi postulat ZSRP, to dopłaty do kosztów przechowywania, czyli do zużytej energii elektrycznej. - Dziś wszyscy zastanawiamy się czy wstawiać jabłka do chłodni, czy też sprzedawać je na bieżąco. Wielu, słusznie bojąc się, że cena na wiosnę nie wzrośnie, sprzedaje teraz zwiększając gwałtowanie podaż na rynku. Kłopoty z eksportem powodują, że cena mocno spada, co pogłębia kłopoty. Rekompensaty za energię, pozwoliłyby wielu sadownikom podjąć ryzyko i przetrzymać owoce do wiosny - przyznaje Maliszewski.
Oba te pomysły Związek Sadowników przedstawił na spotkaniu z Ministrem. Teraz więc ich realizacja jest w jego rękach. - Wspieramy go naszą wiedzą, analizami i wyliczeniami kosztów produkcji oraz przechowywania - dodaje.
- Działamy też na forum międzynarodowym, przekonując związkowców z innych unijnych krajów do akceptacji i poparcia naszych pomysłów. Robimy to systematycznie i z pełną determinacją. Spadające ceny w innych krajach powodują, że grono naszych sprzymierzeńców cały czas rośnie. Ostatnio potrzeby sektora poruszyliśmy na spotkaniu w Pradze, jako, że Czechy sprawują w tej chwili prezydencję w Unii Europejskiej. Mam wielką nadzieję, że obie zaproponowane przez nas formy pomocą wejdą w życie w tym sezonie - podsumowuje przedstawiciel Związku Sadowników RP.
Źródło:sadyogrody.pl, Aneta Gwara-Tarczyńska