czwartek, 21 listopad 2024
 M.Maliszewski: Uchodźcy z Ukrainy nie zapełnią braków pracowniczych

W rozmowie z portalem ŚwiatRolnika.info poseł Mirosław Maliszewski skomentował sytuację w polskim rolnictwie i braków pracowniczych na rynku.

Zdaniem posła i prezesa Związku Sadowników RP, uchodźcy z Ukrainy nie zapełnią braków pracowniczych, ponieważ są to ludzie pochodzący z dużych ukraińskich miast i mają oni inne aspiracje, albo ich umiejętności nie są wystarczające do podjęcia pracy na roli. Zdaniem parlamentarzysty powinno się poszukiwać pracowników z dalszych krajów Azji.

ŚwiatRolnika.Info: Do Polski uciekło już ponad 2,3 mln obywateli Ukrainy. Jaka część z nich może znaleźć zatrudnienie w rolnictwie?
Mirosław Maliszewski: Bardzo niewielka grupa, która uciekła znajdzie pracę w rolnictwie, ponieważ są to ludzie z wielkich miast, głównie kobiety i dzieci. Są to osoby, które będą szukać pracy w miastach, najlepiej w biurach, lub po prostu pod dachem. Natomiast, praca na roli to praca na świeżym powietrzu. Jedyni, którzy podejmują pracę w rolnictwie, to są ludzie, którzy przyjechali z terenów wiejskich, albo małych miasteczek. Szczególnie Ci, co kiedyś już pracowali w Polsce oraz osoby, których rodziny pracowały u nas. Nam brakuje do pracy mężczyzn, a oni obecnie nie mogą przekroczyć granicy z powodu działań wojennych. Podsumowując, tylko niewielka grupa przekraczających granicę jako uchodźcy podejmą pracę w rolnictwie.

ŚwiatRolnika.Info: Co roku polscy rolnicy narzekają na brak rąk do pracy. Najgorsza sytuacja jest w sadownictwie, gdzie sadownicy apelują o pomoc. Nie możemy liczyć, że zażegnamy trwający od lat kryzys?
Mirosław Maliszewski: W tym roku również będziemy wnosić takie apele dlatego, bo większość prac polowych, jaka jest wykonywana w sadach i na polach, gdzie potrzebni są traktorzyści – a to są głównie mężczyźni. Kobiety mają z takim rodzajem pracy ogromny problem, dlatego już teraz należy mówić, że zabraknie rąk do pracy. Dużo osób przekracza granice i chce pracować w Polsce, ale są to ludzie głównie z wielkich miast. Nie znają oni specyfiki pracy na wsi i takiej pracy nie chcą wykonywać, albo po prostu się do tego nie nadają.

ŚwiatRolnikA.Info: Wspomniał Pan, że istnieje niewielka grupa chcąca pracować na wsi. Na jakie stawki mogą liczyć, podejmując pracę w sektorze sadowniczym?
Mirosław Maliszewski: Myślę, że realne zatrudnienie będzie w okresie zbioru owoców i to będzie praca głównie dla kobiet. Zbiór truskawek, malin, czy też borówek amerykańskich to szansa dla ludzi z miast, by taką pracę podjęli. Jest praca akordowa, czyli wynagrodzenie w zależności od ilości zebranych owoców. Wydaję mi się, że będą stawki takie, jakie były, czyli około 14 złotych netto za godzinę pracy.

ŚwiatRolnika.Info: Czy mimo pracy na akord, będzie możliwość wyrobienia nadgodzin?
Mirosław Maliszewski: Tak, ponieważ zbiory wykonuje się, kiedy dzień jest bardzo długi. Pracę zaczynamy o 5 rano by uniknąć pracy w południe. Praca wtedy trwa do 11, jest parę godzin przerwy i następnie można pracować do godziny 21, więc zarobki mogą być satysfakcjonujące. Na pewno minimalne wynagrodzenie, jakie teraz obowiązuje, czyli 13–14 złotych netto za godzinę będzie dobre.

ŚwiatRolnika.Info: Zakładając, że obywatele Ukrainy wyjadą, polskie sady miałby szanse funkcjonować?
Mirosław Maliszewski: Jeżeli chodzi o sady np. jabłkowe, kiedy to praca jest na jesieni i to trudny moment, bo owoce trudniej się zbiera, na pewno pracowników zabraknie. Uchodźcy nie zapełnią tej luki. Potrzebujemy otwarcia rynku pracy na pracowników z Uzbekistanu i Nepalu, by oni zapełnili luki.

Źródło: Świat Rolnika Info

Log in or Sign up