Każdy zastanawia się jak pomóc Ukraińcom. - Jedni robią to pod względem wojskowym, politycznym, ekonomicznym. Wydaje się, że nasze środowisko może też w tym wziąć udział. Zastanowimy się nad możliwą formą wsparcia ze strony polskich sadowników - powiedział serwisowi sadyogrody.pl Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Dodaje, że granica jest dla mężczyzn zamknięta. Eskalacja konfliktu może przybierać na sile i może pojawić się scenariusz, że Ukraińcy masowo będą chcieli opuścić swój kraj. Mam tu na myśli głównie osoby niezdolne do służby wojskowej, w tym kobiety. Sadownicy odbierają telefony od swoich przerażonych pracowników, którzy załamani i zatroskani o swój los są gotowi przyjechać do Polski. Mają oczywiście poczucie potrzeby obrony swojej ojczyzny, ale cenią też swoje życie i życie najbliższych - tłumaczy Maliszewski.
Każdy zastanawia się jak pomóc Ukraińcom. - Jedni robią to pod względem wojskowym, politycznym, ekonomicznym. Wydaje się, że nasze środowisko może też w tym wziąć udział. Zastanowimy się nad możliwą formą wsparcia ze strony polskich sadowników. Wydaje się nam jednak, że otwarcie granicy dla potencjalnych uciekinierów też wchodzi w grę. Szczególnie mam na myśli tych, którzy u nas pracowali w minionych latach - dodaje.
- Zamierzam w najbliższym czasie zwrócić się do Premiera Morawieckiego o pilne rozważenie zmiany zasad przyjazdu Ukraińców do Polski, poprzez uznanie wcześniej wydanych wiz za ważne i uprawniające do przekroczenia granicy. Wydaje mi się, że jest to konieczne i uzasadnione zarówno pod względem bezpieczeństwa, humanitarnym, jak też gospodarczym - komentuje rozmówca. Relacje polsko-rosyjskie
Wojna na Ukrainie będzie będzie mieć znaczenie dla naszej branży. - Jest to tym spowodowane, że cały rozwój sadownictwa po II wojnie światowej, był związany z naszym wschodnim sąsiedztwem. Już embargo z sierpnia 2014 roku było dla nas ogromnym ciosem. Embargo białoruskie ze stycznia tego roku dobija nas skutecznie. Już dziś wiemy na pewno, że do wymiany handlowej w rozmiarach sprzed 2014 roku na pewno nigdy nie wrócimy. Rosja ma i będzie miała także w przyszłości innych dostawców owoców. Sadownictwo bardzo dynamicznie rozwija się w takich krajach jak Mołdawia, Kazachstan, Uzbekistan, Kirgistan i w samej Rosji, i to z tych miejsc będą dostarczane owoce. Nie ma więc nadziei, że kiedyś wyślemy do tego kraju miliona ton jabłek, jak było to jeszcze nie tak dawno - podsumowuje Mirosław Maliszewski.
Źródło: Aneta Gwara-Tarczyńska www.sadyogrody.pl