Sezon w teorii powinien być bardziej udany. Jeśli w sposób uczciwy zadziała prawo podaży i popytu, a my - sadownicy nie wpadniemy w panikę, to jest szansa na zdecydowanie wyższe ceny - mówi w rozmowie z serwisem www.sadyogrody.pl Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Jak przebiegał sezon produkcyjny 2023?
Sezon jabłkowy rozpoczął się obserwacją kwitnienia. Już wówczas wielu sadowników zauważyło, że niektóre odmiany słabo, a niektóre nawet w ogóle nie kwitną. Było to uzależnione od odmiany, ale także - co wielu zaskoczyło - od terminu zbioru owoców w poprzednim sezonie. Jabłka zrywane bardzo późno, choćby z powodu braku pracowników - tak mocno wysiliły drzewa, że pąki nie zostały założone, albo, jak twierdzą niektórzy … „zjedzone” zimą przez wysilone drzewa. Niektóre odmiany mające szczególne skłonności do przemiennego owocowania też dość słabo kwitły. Kwiatów było też mniej w sadach zaniedbanych, szczególnie niechronionych i nienawożonych w poprzednim roku.
Później w niektórych rejonach pojawiły się przymrozki, które jeszcze bardziej zredukowały plony.
Zatem jakie będą zbiory jabłek w 2023 roku?
Moje przewidywania są takie, że jabłek będzie zdecydowanie mniej niż w poprzednim sezonie. Może to oznaczać wzrost cen, bo w zasadzie podobne sygnały docierają także z innych europejskich krajów. Dotyczy to oczywiście tych, którzy mają cokolwiek w swoich sadach.
Wstępne prognozy, które opieram na analizach kilkudziesięciu sadowników z różnych części Polski, a także na podstawie osób szacujących straty przymrozkowe w komisjach, mówią, że jabłek zbierzemy zdecydowanie mniej niż w 2022 roku. Za kilka dni będę miał dokładne analizy, ale już dziś śmiało można skusić się o tezę, że może być nawet milion ton mniej jabłek w polskich gospodarstwach.
Wielu sadowników narzeka, że ma mniej jabłek – czy wobec tego mamy szanse na sezon nieco bardziej udany od tego poprzedniego?
Sezon w teorii powinien być bardziej udany. Jeśli w sposób uczciwy zadziała prawo podaży i popytu, a my - sadownicy nie wpadniemy w panikę, to jest szansa na zdecydowanie wyższe ceny. Sygnały ze świata mówią, że nigdzie nie będzie rekordowych plonów - ani w Europie Zachodniej, ani na Wschodzie. Trendy konsumenckie przez rok zbytnio się zmieniły, więc zapotrzebowanie na jabłka deserowe powinno być na stabilnym poziomie. Nieco niepokojące sygnały docierają z Egiptu, naszego największego rynku importowego. Prowadzimy tam- jako Związek- dużą kampanię promocyjną i mam nadzieję, że przy okazji jej prowadzenia przekonamy władze Egiptu do złagodzenia ograniczeń, które zostały tam ostatnio wprowadzone. Kontynuujemy akcję w Jordanii i kilku innych krajach. Za kilka tygodni jedziemy na duże targi do Hongkongu, gdzie są odbiorcy z krajów azjatyckich. Między innymi z Indii i Wietnamu, czyli krajów, do których systematycznie zwiększamy eksport. Będziemy tam namawiać do zakupów z Polski.
Niesłabnącym zainteresowaniem cieszy się polski koncentrat jabłkowy, na który jest ogromne zainteresowanie.
Tak więc jeśli uda się nam pokonać pewne problemy z eksportem do Egiptu i Jordanii, wzmocnimy się na rynkach Unii Europejskiej i Azji, oraz nie poddamy się dyktatowi przetwórni i sieci handlowych, to jest szansa na zdecydowanie lepsze ceny niż w ubiegłym sezonie. Musimy w związku z tym zachowywać się rozsądnie i odpowiednio reagować na próby zaniżania cen zakupu, zarówno jabłek przemysłowych, jak i deserowych. Są wszelkie podstawy teoretyczne do uzyskania dochodów, nie można ich zaprzepaścić.
Autor: Aneta Gwara-Tarczyńska
Źródło: ww.sadyogrody.pl