Zdjęcie pola i tabliczki informującej, że porzeczkę można zbierać za darmo i to bez pytania rolnika o zgodę obiegło sieć. Zamieszczone przez samego plantatora Piotra Belcarza z Kiełczewic Maryjskich w gminie Strzyżewice na profilu społecznościowym, doczekało się masy komentarzy.
Okazuje się bowiem, że udostępnienie pola wszystkim chętnym, to sposób na ograniczenie kosztów. Rolnika bowiem nie stać na zbiór owoców. – Nie chcę powiększać strat - powiedział Polskiemu Radiu Lublin.
Gest rozpaczy
- To, że plantator nie ma perspektywy zbioru i sprzedaży owoców, przez co oddaje je za darmo, oceniam jako gest rozpaczy - stwierdza w rozmowie z money.pl Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Ekspert dodaje, że w podobnej sytuacji, co Piotr Belcarz znajduje się wielu plantatorów w Polsce. - Znam dużo plantacji, gdzie nie są zbierane owoce, chociaż ich właściciele nie decydują się na tak dramatyczny apel. Szczególnie to dotyczy malin i porzeczek - mówi.
Maliszewski wskazuje, że problemy sadowników to z jednej strony efekt niskich cen w skupie, ale też trudności z dostępnością pracowników sezonowych w Polsce. W tym drugim przypadku tąpnięcie, jak wyjaśnia, nastąpiło z uruchomieniem programu 500 plus przez rząd Prawa i Sprawiedliwości, czyli dopłat 500 zł na dziecko.
- Od momentu wprowadzenia świadczenia 500 plus niestety widzimy lawinowy spadek chętnych do zbiorów. Ludzie nie podejmują pracy i nie kryją się z tym, że "wolą żyć z socjalu". Mówią to zarówno plantatorzy w takich centrach jak Grójecczyzna, gdzie jest duża koncentracja produkcji, jak i w innych regionach - relacjonuje Maliszewski.
Dlaczego brakuje rąk do pracy sezonowej przy owocach?
Prezes Związku Sadowników RP zaznacza, że rynek pracowników do zbioru owoców obserwuje od ponad 20 lat. Nie tylko zresztą w Polsce. Z obserwacji Maliszewskiego wynika, że praca sezonowa ma się o wiele lepiej w Europie Zachodniej niż u nas. I wcale nie chodzi tylko o dostępność cudzoziemców.
- W krajach Europy Zachodniej wciąż widać kult pracy. U nas natomiast świadczenie 500 plus zniechęciło do jej podejmowania - twierdzi Maliszewski.
Ekspert podkreśla, że sadownicy w zachodniej części Unii Europejskiej bazują głównie na rękach obcokrajowców. Ale i tak np. w Holandii przy zbiorach pracuje więcej Holendrów niż Polaków w Polsce. Bo jest to dla młodych dobra lekcja.
"Tam bardzo często młodzież nawet z dobrze sytuowanych rodzin zarabia sobie przy zbiorze owoców dodatkowe pieniądze. Rodzice mówią do dzieci, że muszą poznać smak pracy fizycznej. Chodzi o to, by poznały wartość pieniądza i nauczyły się szacunku do zarabiania' - twierdzi Maliszewski.
Źródlo: Money pl. Jacek Losik